Korzystamy z cookies. Bez zmiany ustawień zgadzasz się na użycie plików cookie.

Repertuar Helios

Teatr im. J. Osterwy

Kronika policyjna

Metry od tragedii - nietrzeźwy kierowca ciężarówki staranował bariery i odjechał. W jego zatrzymaniu pomogli ratownicy medyczni

Niemal staranował budynek - nietrzeźwy mężczyzna w kilkutonowej ciężarówce to bardzo niebezpieczne połączenie. W zatrzymaniu mężczyzny, który uszkodził bariery energochłonne i odjechał z miejsca zdarzenia pomogli ratownicy medyczni. Ci najechali na te zdarzenie i przekazywali informacje policjantom o trasie przejazdu ciężarówki. 52-letni mężczyzna, który w chwili zdarzenia miał blisko dwa promile alkoholu w organizmie odpowie przed sądem za swoje zachowanie.

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w sobotę rano (4 stycznia) w niewielkiej miejscowości w gminie Trzciel. Na drodze w Sierczu wprowadzone są znaczne ograniczenia prędkości, ponieważ przez całą miejscowość wiją się ostre i niebezpieczne zakręty. Należy się do nich bezwzględnie stosować, ponieważ przy samej drodze stoją budynki mieszkalne. Już wcześniej miały miejsce poważne zdarzenia, gdzie kierowcy nie mogąc zapanować nad pojazdem, taranowali domy. Tym razem dyżurny międzyrzeckiej Policji został poinformowany, że kierowca ciężarówki uszkodził bariery energochłonne oraz znaki drogowe, po czym odjechał z miejsca. O zdarzeniu poinformowali zaalarmowani hukiem mieszkańcy pobliskich budynków, ponieważ niewiele brakowało, aby kierowca staranował stojący obok dom. W zatrzymaniu mężczyzny pomogli ratownicy medyczni, którzy akurat przejeżdżali karetką. Ratownicy widząc zdarzenie, postanowili jechać za ciężarówką, podając przez cały czas informacje policjantom, w którym kierunku jedzie kierowca.

Mundurowi zatrzymali ciężarówkę na drodze w kierunku Skwierzyny, okazało się, że 52-latek ma prawie dwa promile alkoholu w organizmie. Policjanci zatrzymali jego prawo jazdy. Za popełnione przestępstwo kierowca ciężarówki odpowie przed sądem.

Tragedia była blisko – ważąca 2,5 tony maszyna rolnicza spadła na drogę krajową K-92

Skrajną nieodpowiedzialnością wykazał się 28-letni kierowca, który na drodze krajowej K-92 transportował na lawecie ważąco blisko 2,5 tony maszynę rolniczą. Przeciążenie lawety i niewłaściwe zabezpieczenie ładunku sprawiło, że maszyna spadła na przeciwległy pas ruchu. Na szczęście nikt inny nie znajdował się na jezdni, dzięki czemu co nie doszło do tragedii. 28-latek za zdarzenie drogowe odpowie przed sądem.

W nocy z poniedziałku na wtorek (14 / 15 stycznia) międzyrzeccy policjanci dostali informacje o zdarzeniu na drodze krajowej K-92 (Brójce – Lutol Suchy), w którym miał uczestniczyć jeden pojazd. Na miejscu mundurowi zastali forda mondeo z lawetą oraz stojącą na poboczu drogi maszynę rolniczą. Kierujący twierdził, że podczas jazdy, nie zapanował nad lawetą w konsekwencji czego maszyna spadła na jezdnię. Po dokładnym sprawdzeniu okazało się, że 28-letni kierowca w żaden sposób nie zabezpieczył przewożonego ładunku. Dodatkowo fordem mógł ciągnąć przyczepę o dopuszczalnej masie całkowitej wynoszącej do 1800 kg, natomiast ciągnięta laweta posiadała o wiele większą masę. To doprowadziło, że osobówka była lżejsza od ładunku, a tym samym trudno było zapanować nad pojazdem, który stracił przyczepność. Do tego kierujący nie posiadał uprawnień  do prowadzenia takiego zestawu pojazdów. W związku z uszkodzeniami samochodu, policjanci zatrzymali dowód rejestracyjny pojazdu. W wyniku zdarzenia uszkodzona została również infrastruktura drogowa. Na szczęście, w chwili zdarzenia nikt inny nie znajdował się na drodze, dzięki czemu co nie doszło do poważniejszego zdarzenia, które mogło zakończyć się tragedią.

Z uwagi na wykroczenia popełnione przez 28-latka oraz ogromne zagrożenie, jakie mógł stworzyć dla innych użytkowników drogi, policjanci odstąpili od ukarania go mandatem karnym. W jego sprawie zostanie skierowany wniosek do Sądu Rejonowego w Międzyrzeczu. Okoliczności związane z wagą przewożonych ładunków, normuje art. 62 Ustawy prawo o ruchu drogowym, a dodatkowo w każdym z dowodów rejestracyjnych, wymienione są poszczególne masy pojazdów, do których należy się bezwzględnie stosować.

Powiedział, że życie nie ma sensu i opuścił DPS. W porę odnaleźli go policjanci

Zdenerwowany mężczyzna opuścił Dom Pomocy Społecznej w Międzyrzeczu mówiąc, że jego życie nie ma sensu. Liczyła się każda chwila a z informacji wynikało, że mógł się przemieścić do Gorzowa Wlkp., więc obszar poszukiwań był bardzo duży. Po kilku godzinach 39-latek przestraszony, w złym stanie psychicznym, został odnaleziony przez policjantów na przystanku tramwajowym. Trafił pod opiekę lekarzy.

Do zdarzenia doszło we wtorek 14 stycznia o godz. 22:00. Pracownicy jednego z Domów Pomocy Społecznej na terenie powiatu międzyrzeckiego zgłosili, że ich podopieczny zdenerwowany wyszedł z ośrodka mówiąc, że jego życie nie ma sensu. Policjanci dokładnie rozpytali pracowników, chcąc zebrać jak najwięcej informacji o możliwych miejscach, do których mógł udać się zaginiony. Policjanci ustalili, że mężczyzna nie utrzymuje żadnych kontaktów z rodziną, nie ma znajomych i choruje na schizofrenię. Z 39-latkiem nie było żadnego kontaktu, ponieważ nie miał przy sobie telefonu, jednak z informacji zebranych od pracowników oraz podopiecznych ośrodka wynikało, że najprawdopodobniej pojechał do Gorzowa Wlkp.

Liczyła się każda chwila, dlatego wszystkie patrole policyjne na terenie powiatu, zostały zaangażowane do poszukiwań zaginionego. W pierwszej kolejności sprawdzono stacje kolejowe oraz przystanki autobusowe. Natomiast policjanci z Wydziału Kryminalnego, zostali skierowani na teren Gorzowa Wlkp., gdzie sprawdzili dworce PKP, PKS, noclegownie oraz miejsca grupowania się bezdomnych oraz młodzieży, parki i skwery. Podczas sprawdzania miasta, policjanci pytali przypadkowych osób i taksówkarzy, okazywali zdjęcie zaginionego. Policjanci nie mieli żadnego punktu zaczepienia, dlatego podjęli decyzję o przeanalizowaniu linii autobusów nocnych i czynnych przystanków. Podczas jazdy trasą autobusów nocnych, policjanci zauważyli cień osoby znajdującej się na nieczynnym przystanku tramwajowym w centrum miasta. Mężczyzna chował twarz, obracał się tyłem do jadącego samochodu a po dojechaniu do przystanku, zaczął się cofać w głąb wiaty przystanku, mówił do siebie, był bardzo przestraszony. Okazało się, że to zaginiony mężczyzna. Na miejsce została wezwana załoga karetki pogotowia. 39-latek został przekazany pod opiekę lekarzy.

Poćwiartowane ciało kobiety – areszt dla 68-latka

Dożywocie - taki wyrok może grozić 68-latkowi, który najprawdopodobniej zabił swoją konkubinę, a później poćwiartował jej zwłoki. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa oraz znieważenia zwłok ludzkich. Na wniosek Prokuratora Rejonowego, sąd aresztował podejrzanego na trzy miesiące.

Od kilku dni policjanci intensywnie pracują nad bardzo poważną sprawą, związaną z zaginięciem 64-letniej kobiety. O zaginięciu podopiecznej powiadomiła pracownica Ośrodka Pomocy Społecznej w Skwierzynie. Zgłosiła, że od kilku tygodni nie ma z nią kontaktu, nie jest widywana również przez swoich sąsiadów. Policjanci natychmiast przystąpili do działania. Sprawdzili miejsce zamieszkania kobiety, ustalili osoby, z którymi mogła się kontaktować, rozmawiali z sąsiadami oraz skontaktowali się z jej rodziną. W mieszkaniu kobiety, jej konkubent nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć, gdzie może ona się znajdować, był nietrzeźwy a jego wyjaśnienia nie były spójne. Początkowo twierdził, że wyjechała do siostry i przebywa tam od kilku tygodni, ale policjanci nie potwierdzili jego wersji. Jego sprzeczne wyjaśnienia i ich ciągła zmiana świadczyły o tym, że mężczyzna mógł mieć coś do ukrycia. Policjanci postanowili przeszukać mieszkanie oraz pomieszczenia gospodarcze na posesji mężczyzny. Podczas przeszukania niewielkiej szopki wypełnionej drewnem na opał, policjanci dokonali szokującego odkrycia - zauważyli część zwłok ludzkich. 68-latek został zatrzymany. Do pracy przystąpili policyjni technicy, grupa dochodzeniowo-śledcza oraz prokurator. Wielogodzinne, żmudne oględziny miejsca zdarzenia, a później kilkudniowe poszukiwania pozostałych części ciała kobiety nie przyniosły efektów. Przeczesywane były parki, miejsca w których widywany był 68-latek, wszystkie zakamarki, w których mógł ukryć części ciała.  Policjanci zabezpieczyli m.in. narzędzia w postaci siekier, młota i piłki, którymi najprawdopodobniej mężczyzna poćwiartował ciało kobiety. Do pracy zaangażowano specjalnie wyszkolone psy, które wykrywają zwłoki ludzkie, jednak i to nie przyniosło efektów. Przełomem w sprawie nastąpił po kilku dniach, kiedy zatrzymany mężczyzna przyznał się do poćwiartowania ciała kobiety i wskazał miejsce, w którym wyrzucił szczątki do rzeki. Do pracy przystąpili strażacy - płetwonurkowie oraz policyjni technicy. Po kilku godzinach z rzeki wydobyto części ciała ludzkiego. Zostaną one poddane badaniom.

Zatrzymany 68-latek usłyszał dwa zarzuty: zabójstwa oraz znieważenia zwłok ludzkich - grozi mu kara dożywocia. Z jego wyjaśnień wynika, że chciał się pozbyć ciała kobiety, po to aby móc pobierać świadczenie rentowe kobiety. Na wniosek Prokuratora Rejonowego w Międzyrzeczu sąd aresztował mężczyznę na trzy miesiące.

Najpierw ukradł samochód, a później włamał się do autobusów. Policjanci szybko zatrzymali podejrzanego

21-latek zatrzymany przez policjantów przyznał się do kradzieży samochodu. Okazało się, że na swoim koncie ma także włamania do autobusów. Mężczyzna odpowie więc za kradzież pojazdu i kradzieże z włamaniem. Za popełnione przestępstwa grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności. Odzyskany samochód wrócił już do właściciela.

Międzyrzeccy policjanci otrzymali zgłoszenie o tym, że na jednej z posesji został skradziony pojazd. Do zdarzenia miało dojść w nocy z 13 na 14 stycznia. Właściciel zgłosił, że nieznany sprawca ukradł jego busa, który potrzebny jest mu w pracy. Przestępca wykorzystał fakt, że samochód, który stał na posesji był otwarty, a kluczyki były w stacyjce. Podjęte wszechstronne działania operacyjne bardzo szybko pozwoliły na wytypowanie mężczyzny podejrzanego o kradzież. Już następnego dnia policjanci zjawili się w miejscu, gdzie według ich ustaleń miał przebywać mieszkaniec Międzychodu. Zaskoczony widokiem funkcjonariuszy, szybko przyznał się do kradzieży i wskazał miejsce ukrycia kluczyków oraz samochodu. Po dokładnej analizie zdarzeń, jakie zaistniały tamtej nocy na terenie Międzyrzecza, policjanci podejrzewali, że może on mieć na swoim koncie również inne przestępstwa. Funkcjonariusze nie mylili się. Okazało się, że chwilę po kradzieży samochodu, mężczyzna wszedł na teren zajezdni autobusowej i włamał się do kilku pojazdów, gdzie z jednego z autokarów ukradł pieniądze. 21-latek z Międzychodu usłyszał kilka zarzutów, m.in. kradzieży samochodu oraz kradzieży z włamaniem, za co może mu grozić kara do 10 lat pozbawienia wolności. Odzyskany samochód wrócił do właściciela.

UWAGA NA OSZUSTÓW

"Może Pani zatrzymać oszustów". Kobieta uwierzyła i straciła oszczędności życia

Ponad 130 tysięcy złotych w dwa dni przekazała oszustowi 84-letnia mieszkanka Nowej Soli. Kobieta uwierzyła w przedstawioną jej historię i była pewna że pomaga policjantom w zatrzymaniu oszustów. Lubuska Policja kolejny raz przestrzega przed przekazywaniem pieniędzy czy dostępów do konta. Policjanci kolejny raz spotykają się z pracownikami banku, by omówić sposób działania oszustów. Dzięki temu w przeszłości udało się zapobiegać podobnym przestępstwom.

Lubuscy funkcjonariusze kolejny raz przestrzegają przed oszustami, którzy podając się za policjantów, angażują zwłaszcza starsze osoby do uczestnictwa w rzekomej akcji zatrzymania przestępców. To historie stworzone, by wyłudzić pieniądze. I nie są to małe kwoty, a często oszczędności życia. Dlatego tak ważne jest by przestrzegać i rozmawiać o metodach działania oszustów zwłaszcza ze starszymi członkami rodzin czy też sąsiadami. Policjanci o przestępczym procederze rozmawia także z pracownikami banku, by ustrzec mieszkańców przed stratą pieniędzy i historią podobnej do tej z Nowej Soli.

Do jednej z mieszkanek zadzwonił oszust podający się za policjanta. Przekazał, że trzeba szybko działać, żeby zatrzymać przestępców. By jednak do tego mogło dojść, niezbędne było zaangażowanie starszej kobiety, a w zasadzie to jej oszczędności. Oszust przekonał, by wypłaciła z banku pieniądze, spakowała i położyła we wskazanym miejscu. I tak przez dwa dni, przestępca zadzwonił trzykrotnie. Łącznie kobieta przekazał ponad 130 tysięcy złotych. Była pewna, że za chwile przyjadę policjanci, zwrócą pieniądze i podziękują za akcję. Gdy przez dłuższy czas nikt jednak nie przyjeżdżał, zaniepokojona kobieta zadzwoniła na numer alarmowy. Wtedy dowiedziała się, że policja nie prowadzi żadnej akcji, a kobieta została oszukana. Sprawą zajęły się słuzby kryminalne nowosolskiej komendy.

By uniknąć podobnych sytuacji, Lubuska Policja prowadzi wiele spotkań i inicjatyw. Widać, że informacje o metodach działania docierają do mieszkańców województwa, którzy przerywają podobne rozmowy telefoniczne z oszustami i przekazują informacje funkcjonariuszom. Zachęcamy, by rozmawiać o metodach działania przestępców ze swoimi bliskimi. Policja nigdy nie prosi o wypłacanie pieniędzy. Nie należy także przekazywać danych dostępowych do swojego konta. Ostrożność może uchronić przed stratą oszczędności życia.

Justyna Łętowska

Aby dodać komentarz nie musisz się logować.
Redakcja portalu skwierzyna.eu nie odpowiada za treść komentarzy, publikujesz na własną opowiedzialność!

Komentarze stworzone przez CComment' target='_blank'>CComment